7 sierpnia 2016

Bad Company - Straight Shooter (Deluxe)

Reedycje dają pretekst do powrócenia do albumów sprzed lat. Jednak pytanie brzmi, czy o albumach, o których napisano już wszystko albo niemal wszystko, można jeszcze coś ciekawego napisać, nie tworząc jednocześnie wywrotowych teorii. Cóż, Straight Shooter może nie jest może wymieniany jednym tchem z innymi najbardziej klasycznymi albumami w historii rocka, ale na pewno jest krążkiem ważnym. I dobrym. Niemniej jednak fantastyczna reedycja z 2015 r. z bonusową płytą oraz fakt, że wreszcie mam okazję mieć to wydawnictwo w swoich rękach, a nie li tylko w wersji cyfrowej sprawiły, że postanowiłem naskrobać kilka słów, jeśli nie o wersji podstawowej, którą wszyscy dobrze znamy, to chociaż o dodatkach, naprawdę wspaniałych dodatkach.

fot. dvdmax.pl

Debiut Bad Company ukazał się w czerwcu 1974 r. i niemal z marszu dotarł na szczyt amerykańskiej listy Billboard 200. Zespół jednak nie spoczął na laurach i jeszcze w tym samym miesiącu wyruszył w długą trasę po Stanach Zjednoczonych. Z kolei po jej zakończeniu we wrześniu 1974 r., Paul Rodgers & Co nawiedzili zamek Clearwell, gdzie przy pomocy mobilnego studia Ronniego Lane’a rozpoczęli pracę nad kolejnym albumem. Nie przyszli z pustymi rękami – co ciekawe, Deal with the Preacher pojawiał się w repertuarze koncertowym już od marca 1974 r. (a zatem zanim ukazał się pierwszy krążek Bad Company), od lipca co jakiś czas grano Shooting Star, zaś w kwietniu w londyńskim The Kitchen zespół zarejestrował wspomniany już Deal with the Preacher, Weep No More, Whisky Bottle (późniejsza strona B singla Good Lovin’ Gone Bad) oraz niewydany aż do ukazania się omawianej reedycji – See the Sunlight.

Powyższe nie oznacza, że praca była szybka, łatwa i przyjemna. Tym razem muzycy Bad Company postanowili poświęcić kompozycjom nieco więcej czasu, niż w przypadku debiutu, szlifując je pieczołowicie, wypróbowując różne pomysły i wersje. Nie zrezygnowali jednak z „żywego” brzmienia kompozycji – wszystko miało brzmieć jak zespół grający wspólnie w jednym pomieszczeniu. Owocem był wydany w kwietniu 1975 r. Straight Shooter.

fot. hipgnosiscovers.com

Chociaż krążek nie okazał się aż tak wielkim sukcesem, jak wydany niespełna rok wcześniej album Bad Company, to i tak udało mu się dotrzeć do trzeciego miejsca zarówno w Wielkiej Brytanii oraz USA, pokryć się złotem (500.000 sprzedanych egzemplarzy), a także wypromować dwa hity, które do dzisiaj stanowią trzon każdego występu zarówno Bad Company, jak i Paula Rodgersa solo, czyli w dużej mierze akustyczne utwory Feel Like Makin’ Love oraz Shooting Star. Choć dzisiaj pamięta się głównie o tych piosenkach, to jednak na Straight Shooter jest o wiele więcej udanych kompozycji w postaci Good Lovin’ Gone Bad (bezpośredniego następcy Can’t Get Enough, choć z nieco bardziej przemyślanymi partiami gitary), przebojowych Deal with the Preacher i Wild Fire Woman, czy też bluesowo-barowego Weep No More ukazującego, że także Simon Kirke rozwinął się jako kompozytor. Ogółem wyraźnie słychać, że członkowie zespołu poznali się ze sobą bardziej nie tylko jako ludzie, ale także jako muzycy. Za jedyny niewypał można uznać cukierkową, banalną i nieco grafomańską balladę Anna, którą Kirke „przyniósł” z projektu Kossoff/Kirke/Tetsu/Rabbit i chyba koniecznie chciał ocalić od zapomnienia. Tylko po co? (o zapomnianej, lecz świetnej płycie Kossoff/Kirke/Tetsu/Rabbit możecie przeczytać TUTAJ).

Przejdźmy jednak do tego, co fani muzyki lubią najbardziej, czyli do bonusów. A jest tu do czego przechodzić, gdyż na drugiej płycie Słuchacze otrzymali aż 14 utworów przekładających się na ponad godzinę niepublikowanego wcześniej materiału. Należy bowiem wskazać, że z wyjątkiem singlowej wersji Whisky Bottle, wszystkie utwory z dodatkowego krążka spoczywały do tej pory wyłącznie w archiwum. Naturalnie do przesłuchania mamy alternatywne wersje dobrze znanych utworów, wczesne podejścia i inne miksy, z których na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim wolniejsza wariacja na temat Weep No More oraz fortepianowa wersja Whisky Bottle, ale to nie wszystko co zgotował nam zespół. Prawdziwymi perłami są bowiem trzy kompozycje – nigdy wcześniej niewydane i niewykonywane See the Sunlight oraz All Night Long, a także bardzo ciekawa, o wiele dłuższa wersja Easy on My Soul – kawałka Free z albumu Heartbreaker, który Bad Company chętnie grywał także na swoich koncertach. O ile All Night Long trochę za bardzo przypomina Movin’ On z debiutu oraz sprawia wrażenie niedopracowanego, tak See the Sunlight z powodzeniem mogłoby zastąpić na albumie miałką Annę. Co ciekawe Bad Company podczas obecnej trasy zdecydowało się zaprezentować ten zapomniany utwór szerszej publiczności (KLIK).


Warto zwrócić uwagę również na zawartość wizualno-merytoryczną. Album został pięknie wydany w digipacku, na szczęście nieoszpecony nigdzie wielkim napisem „DELUXE EDITION”, zaś obok oryginalnej grafiki, wnętrze opakowania zdobią fotokopie roboczych okładek taśm z odręcznymi adnotacjami, co sprawia naprawdę miłe wrażenie. Wydawnictwo dopełnia dwudziestostronicowa książeczka okraszona reprodukcjami okładek singli oraz tekstem Davida Claytona, współautora świetnej biografii zespołu Free – Heavy Load. Wprawdzie rys historyczny Claytona nie jest pozbawiony lekkiej propagandowy, jednak zdecydowanie można dowiedzieć się czegoś ciekawego o okolicznościach powstawania Straight Shooter.

Wersja deluxe nie należy niestety do najtańszych (ok. 70 zł), jednak zdecydowanie warto się w nią zaopatrzyć, polując chociażby na promocje i przeceny, które się tu i ówdzie zdarzają, co piszący te słowa zaświadcza (upolowałem w sklepie internetowym ostatni egzemplarz, który z tej racji był przeceniony do niespełna 50 zł). Oczywiście oba krążki dostępne są także w wersji cyfrowej na Spotify :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz