12 sierpnia 2018

Muzozoic - Jazock?


Z łódzkim zespołem o wdzięcznej nazwie Muzozoic zetknąłem się po raz pierwszy (i do niedawna po raz ostatni) w 2016 r. podczas Prog the Night 2 organizowanego w Łódzkim Domu Kultury, gdzie wystąpili obok takich grup jak Art. of Illusion, AnVision czy Retrospective. Nie ukrywam, że wtedy właśnie najbardziej w pamięci utkwił mi występ tria z Muzozoic, w składzie Konrad Maryniak (gitara), Tomasz Maryniak (bas, warr guitar) oraz Łukasz Świderski (perkusja), z ich ciekawą mieszanką jazzu, fusion i rocka progresywnego. Ich fantazja wreszcie znalazła wyraz na debiutanckim krążku – wydanym póki co wyłącznie w formie cyfrowej – Jazock?.

fot.: https://muzozoic.bandcamp.com

Album swój tytuł zawdzięcza jednemu z dwóch żartobliwych określeń używanych dla określenia stylu zespołu – fuzock oraz jazock właśnie. Sami artyści twierdzą, że nie sposób inaczej nazwać tej mieszanki, gdyż „słychać tu rockowe korzenie, jazzowe inspiracje, odrobinę klasyki i wyraźne echa nowoczesnych brzmień i rytmów”. To wszystko prawda, zaś znak zapytania w tytule według mnie tylko dowodzi tego, iż muzyki Muzozoic nie da się jednoznacznie zaszufladkować do jednego gatunku muzycznego, a samym twórcom najwyraźniej jest z tym dobrze.

Jeśli chodzi o najważniejsze, czyli o zawartość, to łodzianie serwują nam 50 minut muzyki podzielonej na 8 z grubsza instrumentalnych utworów (tu i ówdzie znajdziemy wokalizy, w tym jedną w gościnnym wykonaniu Marty Krysiak, stąd „z grubsza”), których długość waha się od 4,5 minuty do nieco ponad 8. minut, dając średnią około 6 minut na utwór. Wśród nich słuchacz znajdzie rzeczy naprawdę różnorodne, od kawałków określanych przeze mnie mianem eksperymentalnych, jak np. rozbudowany Metropolis, przez te bardziej nastrojowe (Reflections, Counting-out Rhyme) oraz te, które spodziewałbym się znaleźć na solowym albumie Nathana Easta lub fragmentarycznie przywodzące na myśl muzykę z trybu budowy w starych grach ekonomicznych, czyli Postcard from Paris (z gościnnymi klawiszami Piotra Matuli) czy How Am I for Age?, aż po te z wyraźnym rockowym pazurem, jak ciężki, basowy Mastodont czy całkiem dynamiczny i nieco bardziej gitarowy Change of the Seasons.

Ogółem, ta różnorodność Muzozoic stanowi chyba ich największy atut. O ile nie należę do największych fanów jazzu i fusion czy ich rozmaitych odmian, to jednak muzyka łodzian naprawdę wciąga. Z jednej strony jest bardzo wielowarstwowa, z mnóstwem łamańców rytmicznych, co można zgłębiać przy każdym odsłuchu, a z drugiej strony bardzo przyjemnie słucha się jej jako muzyki tła, może nie podczas sprzątania, ale podczas prac biurowych już na pewno tak.

Muzozoic zaintrygował mnie już przy pierwszym poznaniu, zaś ich debiut tylko wzmógł mój apetyt na jeszcze więcej. Trzymam za nich kciuki i w napięciu czekam na wydanie Jazock? na formatach fizycznych, zaś czytających te słowa zachęcam serdecznie do zapoznania się ze światem tego utalentowanego trio, niezależnie od tego do jakiego gatunku chcielibyście ich zakwalifikować.



2 komentarze:

  1. czyli ja też spotkałam się z tym zespołem po raz pierwszy na łodzkiej prognocy :) zrobił na mnie piorunujące wrażenie, zwłaszcza niesamowita gra Konrada Maryniaka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się zakochałem akurat w basach, ale myślę, że to całokształt tworzy świetnie naoliwioną machinę :).

    OdpowiedzUsuń