2 stycznia 2012

Los Angeloser

Nie odkryję Ameryki twierdząc, że oto minął kolejny rok i że życzę wszystkim by kolejny był chociaż trochę lepszy, a przynajmniej nie gorszy od 2011. Tylko jak on ma być lepszy, skoro już wiadomo, że odejdzie śmiercią tragiczną kolejny wielki tego świata, czyli Ryszard z "Klanu"? Łzy same do oczu się cisną... Niestety wbrew moim oczekiwaniom nie spadnie na niego stos kartonów...szkoda.

Nie chcę tu jednak szydzić z polskich seriali ostatnich dwóch dekad i narzekać, że polskie seriale skończyły się na "W labiryncie" (choć to prawda). Mam za to zamiar delikatnie pośmiać się z postanowień noworocznych (nie ja pierwszy panie Dominiku i pewnie nie ja ostatni). Ludzie w Nowy Rok zawsze układają misterny plan, jak by tu stać się lepszym. Przykre jest to, że na ogół ten plan nie wychodzi. Nie jest tak najgorzej jeśli ponosimy fiasko mimo wielu starań i wyrzeczeń, ale najczęściej źródłem porażki jesteśmy my sami, nasz słomiany zapał i postawa roszczeniowa wobec świata (no bo jakże by inaczej, kurczę blade!).

Dlatego też postanowiłem nie robić sobie nadziei na lepsze jutro poprzez postanowienie "od jutra jestem lepszym człowiekiem, nie jem po 18. oraz zacznę widzieć szklanki do połowy pełnymi". W zamian za rok zrobię sobie podsumowanie mijającego już wtedy roku 2012 (o ile świat będzie jeszcze istniał) i zobaczę, czy coś osiągnąłem, czy jednak nadal jestem żałosny w swoich własnych oczach. Pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie, bo znając siebie, to niezależnie czego bym nie zrobił nie będę z siebie zadowolony. Taka już moja natura.

Na koniec zaś nieśmiertelny Bochenek Mięsa ze swojej najnowszej płyty.


PS: Już wkrótce znowu będę udawał, że znam się na muzyce, także trzymajcie rękę na pulsie!     

1 komentarz:

  1. tak, wiem coś o noworocznych postanowieniach. Ja swoje największe postanowienie złamałam już w Sylwestra :) Zaczynam się bać nadchodzącego roku...

    OdpowiedzUsuń