Pamiętacie Motion Device, zespół pod wodzą nastolatki zakochanej w klasycznych brzmieniach Dio, Led Zeppelin czy Judas Priest? Zespół który furorę w sieci zrobił własnym wykonaniem Heaven and Hell i który dwa lata temu zadebiutował albumem Eternalize, w całości sfinansowanym po spektakularnej akcji crowdfundingowej? Jeśli nie, to zapraszam TUTAJ. Jeśli natomiast byliście, podobnie jak ja, ciekawi jak dalej potoczy się kariera grupy, gdy już nie będzie mogła się zasłaniać młodym wiekiem (choć, rzecz jasna, to nadal bardzo młoda kapela) i wspaniałymi inspiracjami, to niniejszym informuję, że po dwóch latach oczekiwania i uszczupleniu składu (gitarzysta Alex Defrancesco opuścił zespół w marcu 2016 r.; swoją drogą – jedyny nie z rodziny. Przypadek? ;)) pojawił się kolejny krążek Kanadyjczyków – Wide Awake.
fot.: discogs.com
Proces
produkcyjny był w zasadzie identyczny, jak w przypadku pierwszej płyty grupy –
całość została sfinansowana przez wiernych fanów (trochę wolniej niż za
pierwszym razem) i wydana własnym sumptem przez Motion Device. Zespół
postanowił chyba nagrodzić swoich sympatyków za długi okres oczekiwania i za
wsparcie oraz zaufanie jakim został obdarzony. Pamiętacie, jak przy Eternalize
zastanawiałem się nad wyczuwalnością inspiracji Dream Theater? W przypadku Wide
Awake widać przynajmniej jedno nawiązanie – podobnie jak niesławne The
Astonishing (polecam recenzję i komentarze – KLIK), najnowszy album
kanadyjskiej młodzieży jest wydawnictwem dwupłytowym. Podobnie jak w przypadku
DT nie było to najrozsądniejsze posunięcie… Tym bardziej, że w talii Motion
Device nie miał samych asów. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby wybranie
naprawdę najlepszych jedenastu czy dwunastu kawałków plus ewentualne
pozostawienie kilku na jakąś EP-kę, single albo nawet na następny album.
Historia pokazuje, że dwupłytowe albumy na ogół cierpią na występowanie obok
utworów naprawdę dobrych, rzeczy zbędnych, które nie załapałyby się na końcowy
produkt, gdyby pozostano przy klasycznym jednym CD/LP. Tymczasem od
Kanadyjczyków otrzymaliśmy złożone z dwudziestu utworów monstrum, trwające
godzinę i trzy kwadranse. Na uwagę zasługuje również rozpiętość czasowa
poszczególnych kawałków – od 1:47 do 21:12… szaleństwo, prawda?
Jeśli jednak Słuchacz
jest na tyle wytrwały, by nie znudzić się w połowie przygody z Wide Awake, to
oczywiście uda się mu znaleźć sporo pozytywnych aspektów. Przede wszystkim
słychać, że zespół stara się nieco oderwać od klasycznych brzmień, na których
się wychował i których ślady były wszechobecne na Eternalize. Oczywiście nie
oznacza to, że Motion Device nagle zrewolucjonizowało rynek muzyczny swoim
brzmieniem, co to to nie. Niemniej jednak, obok klasycznego łojenia pojawiło
się miejsce na nieco więcej przestrzeni, delikatne zaakcentowanie elektroniki
czy też drobne eksperymenty w studiu. Osobiście najbardziej przypadły mi do
gustu marszowe, miarowe, nieco „robotyczne” utwory (The Machine, The Other
Side, You’re So Cold), które przywodzą mi na myśl Dehumanizer z repertuaru
Black Sabbath czy też Angry Machines wydany przez Dio. Niczego sobie są także przebojowy
Warrior, epicki utwór tytułowy oraz pulsujący Soul Shaker.
Ciekawym
pomysłem było również wprowadzenie krótkich utworów instrumentalnych, które
pozwalały na chwile odwrócić uwagę od naprawdę dobrego wokalu Sary Menoudakis i
docenić kunszt pozostałych muzyków. Nadmienić jednak trzeba, że wśród tych
miniaturek trafiały się rzeczy udane (Golden Strings i Deeper), jak i totalnie
nietrafione (Digital Carousel – może keyboard brzmiący, jak ścieżka dźwiękowa
Mario byłby całkiem zabawny na koncercie, ale na płycie studyjnej zwyczajnie
irytuje; nie pasuje nawet jako łącznik). Od czasu do czasu pojawiają się
również wstawki mówione połączone z efektem „skakania” po kanałach telewizyjnych
– prawdopodobnie miało to dodać coś więcej do ogólnego konceptu płyty, jednak
moim zdaniem psują odbiór.
Konkludując,
Wide Awake nie jest aż tak złym albumem, jak może to wynikać z moich powyższych
żali. Mam wrażenie, że jest po prostu przekombinowany, młodzi muzycy zbyt
chcieli pokazać co potrafią, odkryć przed nami wszystkie karty. Wydaje się
jednak, że wystarczyło pokazać to, co podczas sesji wyszło najlepiej i odbiór
byłby zupełnie inny, o wiele lepszy. Nie ulega jednak wątpliwości, że Motion Device
to zespół naprawdę utalentowany, który przed sobą ma jeszcze bardzo długą drogę
(nie zapominajmy, że najmłodsza Sara ma lat 15, zaś najstarsi Alex i Josh po
23). Nie zniechęcam się i czekam na krążek numer 3, miejmy nadzieję, iż tym
razem jednopłytowy i prezentujący wyłącznie atuty Motion Device.
Skład:
Sara Menoudakis
– wokal
Andrea Menoudakis
– gitara basowa, instrumenty klawiszowe
David Menoudakis
– perkusja
Josh Marrocco –
gitara
WIDE AWAKE
CD 1
01 Alive
02 The Machine
03 Livin' A
Dream
04 Temptation
05 Digital
Carousel
06 You're So
Cold
07 Angel
08 The Other
Side
09 Golden
Strings
10 Divided
11 Meltdown
12 Is This Real?
CD 2
01 Deeper
02 Wide Awake
03 Unbroken
04 Warrior
05 Surrender
06 Soul Shaker
07 We Are The
Ones
08 The Infinite
Wave (I. Good Evening; II. Tiny Discoveries; III. Gutcheck; IV. The Drug; V. Shifted
Spirit)
***
Wide Awake wg
Michała_Łódź_Miasto:
01 Deeper
02 The Machine
03 The Other
Side
04 You’re So
Cold
05 Warrior
06 Golden
Strings
07 Meltdown
08 Wide Awake
09 Soul Shaker
10 Is This Real?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz