19 marca 2015

Rooster - Niech Wszystko Pęknie

Faktem jest, iż w Polsce rodzima muzyka hardrockowa nie jest jakoś specjalnie promowana. Oczywiście, nie dotyczy to zespołów, które na rynku są od 20-40 lat, aczkolwiek te grupy budowały swoją markę w nieco innych czasach (a potem w radiu i tak gra się tylko i wyłącznie ich najbardziej komercyjne kawałki). Dlatego też bardzo cieszy mnie, gdy młody zespół ma w sobie tyle determinacji, by nie ustawać w dążeniach do zaistnienia na polskiej scenie muzycznej. Wydaje mi się, że taką właśnie kapelą jest Rooster.

Początki wywodzącej się z Łukowa grupy sięgają kwietnia 2009 r., kiedy to duet wokalno-gitarowy złożony z Rafała Wierzejskiego oraz Tomasza Komorowskiego postanowił zacząć wspólnie tworzyć. Niedługo później skład zasilił perkusista Tomasz Radomyski, co umożliwiło rejestrowanie własnych utworów, jednak muzycy szybko doszli do wniosku, że bez basisty i drugiego gitarzysty nie zajdą zbyt daleko. Wreszcie w październiku 2009 r., po dołączeniu Mateusza Babiaka na gitarze prowadzącej oraz Łukasza Zakrzewskiego na basie, światu objawił się zespół Rooster (nazwa zaczerpnięta od utworu Alice In Chains). Po prawie czterech latach intensywnego koncertowania, zdobywania nagród oraz wyróżnień w licznych konkursach, a nawet sporadycznych występów telewizyjnych (kto by pomyślał, że świętej pamięci „Kawa czy herbata?” promowała prawdziwą muzykę? ;)), zespołowi udało się wypuścić debiutancki krążek – Niech Wszystko Pęknie.

fot.: facebook.com/roosterpl?fref=ts

Biorąc pod uwagę, iż album wydano własnym sumptem, to naprawdę jest na czym oko i ucho zawiesić. Wydawnictwo zostało opakowane w coraz bardziej popularny cardboard, wklejona książeczka zawiera teksty piosenek oraz podstawowe informacje „produkcyjne”, zaś całość okrasza nieco oniryczna i psychodeliczna oprawa graficzna autorstwa Łukasza Markowskiego. Trzeba przy tym przyznać, że efekt końcowy prezentuje się naprawdę dobrze, jakości wykonania też nie można nic zarzucić. Z kolei jeśli chodzi o muzykę, to sam zespół stwierdził, iż ich twórczość to „energiczny rock, bez zbędnej nudy i smęcenia, ciężkie riffy, czasem połamane rytmy”. Nie sposób się z tym nie zgodzić – jedenaście kompozycji, trwających łącznie nieco ponad 47 minut, toczy się w kierunku słuchacza niczym ciężki walec. Walec, w którego kabinie nie ma miejsca na ckliwe ballady ;).

Oczywiście nie należy się spodziewać, że Niech Wszystko Pęknie jest albumem rewolucyjnym. Wydaje mi się, że nawet nie aspirował do bycia takim krążkiem. Niemniej jednak nie jest to płyta nudna i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Wprawdzie wszystkie utwory zdają się być budowane wokół ostrych riffów oraz dość niskiego, potężnego, a momentami wręcz agresywnego wokalu i nie ma tu za bardzo miejsca na zbyt długie onanizmy instrumentalistów (w sumie – bardzo dobrze!). Jednakże cały urok tkwi w szczegółach – tu i ówdzie pojawiają się zmiany tempa czy też wpleciony motyw na gitarze akustycznej. Z kolei po usłyszeniu we wstępie Ze Szkła – utworu otwierającego album – klawiszy, po cichu liczyłem, że pojawi się ich nieco więcej w pozostałych kompozycjach. Niestety, przeliczyłem się, nie przeczę jednak, iż nagrywanie partii instrumentów klawiszowych bez klawiszowca w składzie nie jest łatwym zadaniem. Natomiast, jeśli chodzi o warstwę tekstową, to poruszane tematy są raczej dość typowe: ból istnienia, relacje międzyludzkie, emocje, czyli generalnie wszystko, co już słyszeliśmy miliony razy (nie jest to zarzut). Teksty co prawda nie są jakoś szczególnie skomplikowane, aczkolwiek nie każdy rodzi się Jackiem Cyganem, poza tym lepsze są teksty bezpośrednie od tych przesadnie zawoalowanych i abstrakcyjnych („Na ulicy wrzeszczą psy, herbata wzniosła krzyk, u sąsiada” [*] ;_;). Grafomanii również nie odnotowałem, więc w moim odczuciu jest poprawnie. Prosty przekaz, jak głosi tytuł jednej z piosenek.

Reasumując należałoby stwierdzić, że Rooster naturalnie nie nagrał przełomowego debiutu (niewielu zespołom się to zdarza). Niemniej jednak jest to dawka solidnego, bardzo dobrze wyprodukowanego hard rocka. Mając na uwadze, jak niewiele młodych polskich zespołów grających coś innego niż indie pop ma szansę się przebić na naszym rynku – warto śledzić dalsze poczynania łukowskiego zespołu (prawie dwa tysiące dwieście fanów na Fejsbusiu przecież nie może się mylić, prawda? ;)). No i oczywiście wspierać licznym przybywaniem na koncerty.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz